W koreańskim, koronkowym SPA

Przyjeżdżają czasem ludzie do San Diego i pytają co tu robić. Wiadomo, zwiedzać można, surfować, na golasa biegać po Black’s Beach, uduchawiać się w nadmorskim miasteczku Encinitas, balonem polecieć na wschód słońca, śmignąć na wino do pobliskiej Temeculi, o wyprawie do Sea World i Legoland’u nie wspominając. Wszystko to można rzecz jasna i więcej też … Czytaj dalej W koreańskim, koronkowym SPA

Carpe diem na Dzikim Zachodzie

Chodzi mi po głowie Dziki Zachód. W sumie dziwić nikogo to nie powinno, bo na Dzikim Zachodzie mieszkam sobie. No może nie jest on już taki so very John Wayne, ale kiedyś przecież był. Więc tak jak w Polsce jest lajkonik i czerwone korale, tak tu kowbojskie buty, lasso i kapelusz tkwią wklejone w rzeczywistość. … Czytaj dalej Carpe diem na Dzikim Zachodzie

Ludzka historia ipada z rozbrykaną trąbą.

Wszyscy lecimy na autopilocie. Nawet ty, Brutusie, który jesteś przeciwko mnie i jak na aroganckiego Rzymianina przystało myślisz sobie, że głupoty gadam, ty też lecisz na autopilocie i to nawet może w lepszym stylu niż niejeden z nas. Ludzkość w ogóle jest arogancka. Przekonana, że wie wszystko, a tymczasem własnego poletka najczęściej zaorać porządnie nie … Czytaj dalej Ludzka historia ipada z rozbrykaną trąbą.